Mojej Nokii Lumii 520 stuknęły 2 lata użytkowania. Przed zakupem (a było to wiosną 2014), rozważałam różne opcje, ostatecznie jednak stanęło na Lumii – postanowiłam dać jej szansę, gdyż fora internetowe głosiły tezę „dobry stosunek ceny do jakości”. Za telefon (nowy) dałam jakieś 400zł.
Smartfon sprawuję się nieźle. Zapraszam na subiektywną recenzję „oczami laika-zwykłego użytkownika”:
- Technikalia. Ekran: 4 calowy o rozdzielczości 800 x 480 – całkiem wystarczającej. Dwurdzeniowy procesor o taktowaniu 1000MHz. Pamięć: 512GB RAM, 8GB pamięci masowej – mogłoby być więcej + wtyk na MicroSD (do 64GB). GPS. Aparat 5 megapikseli. Czujniki: światła, akcelerometr, czujnik zbliżeniowy (tj. wyłączenie ekranu dotykowego podczas rozmowy). Kontakt z innymi urządzeniami: USB 2.0, Bluetooth 4.0. Karta Micro SIM. Braki: nie ma latarki/lampy błyskowej i przedniej kamery. Pełna specyfikacja: http://www.microsoft.com/pl-pl/mobile/pomoc/produkty/lumia520/specyfikacje/
- Wydajność – na początku wydawało się, że telefon śmiga jak burza. Z biegiem czasu jest jednak gorzej i gorzej. Każda poprawka czy dodatkowa aplikacja kradnie kolejne dostępne megabajty. Architektura systemu narzuca z kolei możliwość uruchomienia tylko jednej aplikacji na raz – pozostałe przechodzą w stan wstrzymania, co za tym idzie – ich stan zrzucany jest do pamięci (RAM/pamięci masowej).
- Pamięć – możliwość wpięcia karty MicroSD. Kupiłam bodajże kartę 16GB. Szybko okazało się, że telefon zaczął „mulić”, a bateria błyskawicznie wyczerpywać się, szybko więc zaniechałam dalszych testów karty SD – ale niewykluczone, że do nich wrócę, bowiem zaczęło brakować mi pamięci. Telefon wykrywa 6.71GB pamięci wbudowanej, aktualnie wolnej mam 380MB. System zajmuje aktualnie 2.86GB, „aplikacje i gry” – 2.15GB (najwięcej zżera mi teraz Spotify – 184.71MB, które cachuje sobie utwory, Here Maps – 93.83MB – mapa Polski), reszta rozchodzi się gdzieś „po kościach”. Trochę mało.
- Panel dotykowy – nie sprawia problemów (nie mam niestety porównania z innymi urządzeniami). No chyba że się telefon zawiesi, co ostatnio zdarza mu się coraz częściej. Telefon obsługuje typowe gesty mobilne (rozciąganie, przesuwanie, naciśnięcie). Działa także przez delikatną tkaninę (cienką bawełnę).
- Aparat – z racji braku lampy błyskowej, w pomieszczeniach raczej nie poszalejemy – zwiększona czułość ISO automatycznie generuje na zdjęciu szum i pikselozę. Na zewnątrz z kolei zdjęcia wychodzą szare, o małym kontraście. Mi się po prostu nie podobają. Wolę zdjęcia z mojego starego, poczciwego Sony Ericssona. Po doinstalowaniu programików od Nokii (Nokia Kreatywne Studio), na zdjęcie można nałożyć kilka domyślnych filtrów, co pozwala dostosować zdjęcie do stanu względnej oglądalności (w moim przypadku – przez zastosowanie filtru czarno-białego lub sepii;)) Zdjęcia są jakby „przydymione”. Bardzo szczegółowe, ale dynamika kolorów dość słaba.
- Odtwarzanie muzyki – „coś tam gra”. Z powodu problemów z ilością pamięci, dużej ilości muzyki jednak nie wgramy. Zostaje Spotify i jego bolączki (reklamy, połączenie internetowe, zapychanie pamięci, jakość dźwięku).
- Radio – brak radia FM. Można zainstalować Spotify lub Nokia Mix Radio (całkiem sympatyczna aplikacja).
- Dzwonienie i smsowanie – szczerze? Nie wiem. Nie mam zainstalowanej karty SIM – używam jedynie Aero2, gdzie za 5 zł wykupuję sobie pakiet internetowy.
- Aplikacje – jest ich dużo mniej niż w Google Play, jednak wszystko, co sobie wymyśliłam, znajdowałam (choćby w formie aplikacji-nakładki na przeglądarkę). Jakieś gry są, budziki, notatniki itd. Najbardziej znane serwisy mają wersję mobilną również dedykowaną Windows Phone (Facebook, LinkedIn, Spotify, Endomondo itd.), Polacy też podłapali bakcyla (Allegro, GG, LubimyCzytać, Transportoid, JakDojadę, Monitor Burz, Smok Smog, ICM Meteo i wiele innych). Większość aplikacji wymaga połączenia z internetem – zwłaszcza tych opartych po prostu o przeglądarkę.
- Świetna nawigacja Nokia HERE. Wraz z ekosystemem Nokii, Microsoft kupił także mapy HERE. Uwielbiam je. Można ściągnąć sobie w całości mapę jednego kraju (lub rejonu, jak w przypadku UK) i korzystać z mapy w 100% trybie off-line, co jest zabójczo przydatne za granicą. Ma to też swój minus – mapy zajmują miejsce w pamięci (trudno jednak „mieć ciastko i zjeść ciastko”). Nawigacja jest po polsku. Obsługuje tryb dzienny i nocny, do którego przełącza się automatycznie (dzięki czujnikowi światła). Właściwie nawigacja była u mnie najważniejszym punktem, który zaważył o zakupie Lumii, a nie Androida i tu nie zawiodłam się. Wadą tej nawigacji jest brak możliwości wytyczania trasy punkt po punkcie (tj. punkty pośrednie). Jedyna opcja to trasa z określonego punktu A do punktu B (HERE Maps) lub z aktualnej pozycji pobranej z GPS do punktu B (HERE Drive+). W trakcie jazdy, jeśli nawigacja zauważy, że jedziemy inną trasą, dostosowuje się do zmian. GPS nie traci zasięgu, pozycję ustala bardzo szybko (duży plus) i nie traci jej po drodze. Przejechałam z Lumią parę krajów (z telefonem podłączonym do samochodowej zapalniczki) i nie było żadnych problemów.
- Pakiet Office – oczywiście w wersji okrojonej. Może nie jest to jakiś ewenement, bo Google również mają swoje Docsy. Można współdzielić pliki przez OneDrive i Office365. Nie mam zainstalowanego OneDrive na PC, więc nie wiem, jak to współdzielenie działa, aczkolwiek kopię plików stworzonych na Lumii mogę trzymać w chmurze.
- Przeglądarki
- standardowo: IE. Działa jednak całkiem OK – dużo lepiej niż wersja PC.
- Opera Mini – niestety jest dość zawieszalska i nie działają na niej wszystkie strony.
- Incognito Browser – które wcale nie jest incognito, bo nie usuwa danych sesji – wyszukania Google zostają w pamięci, a DuckDuckGo nie jest w tej przeglądarce wspierane (brak kart, nie da się cofnąć wstecz z powodu mechanizmu przekierowania w DuckDuckGo). W kwestii „trybu porno” pozostaje więc IE i czyszczenie danych przeglądania.
- Windows Phone – i jego główne ograniczenie, czyli możliwość uruchomienia tylko jednej aplikacji na raz. Nie ma takiego stanu jak „praca w tle”. Aplikacja przechodząca w tło, przechodzi w stan wstrzymania. Nie wiem, czy faktycznie przyspiesza to pracę telefonu, bo nie mam porównania z Androidem. Na szczęście jest możliwość obsługi push (na czym opiera się Facebook i GG) oraz „alarmów” (jak działa aplikacja Alarmy – budzik).
- Współpraca z PC – nie ukrywam, że Lumię kupiłam w celach dydaktycznych – chciałam nauczyć się pisać proste programy mobilne (korzystając z przywilejów studenckich – możliwości bezpłatnego korzystania z Visual Studio i wrzucania aplikacji do Sklepu). Na tej linii – pełna porażka. Moja Toshiba nie chce współpracować z telefonem – nie może odnaleźć sterowników (było to jeszcze przed aktualizacją Lumii do Windows Phone 8.1). Podobno po aktualizacji do Windows 8 dałoby się nawiązać nić porozumienia pomiędzy urządzeniami. Inną opcją był program Zune, który też u mnie nie działał – zresztą nie było to antidotum na podłączenie Lumii do Visual Studio. Zarzuciłam ostatecznie temat. Aktualnie przy połączeniu przez kabel telefon łączy się na zasadzie dysku zewnętrznego.
- Obudowa – plastikowa. Po dwóch latach nie ma na nim żadnych rys – ani na wyświetlaczu, ani na tylnej obudowie. Gdy telefon wyślizgnie się z ręki, epicko rozpada się na trzy części – obudowa, bateria i telefon właściwy;) Mój przeżył już kilka takich upadków, w tym jeden z samochodu, jedynym efektem jest lekko wyszczerbiona obudowa, nie wpływa to jednak nijak na dalsze użytkowanie. Telefon posiada 3 fizyczne przyciski: do regulacji głośności, do aparatu, do włączania – przyznaję, że zaczyna się chyba powoli „wyrabiać”, trudno się jednak dziwić, skoro guzik jest używany do odblokowania ekranu kilkadziesiąt (lub kilkaset?) razy dziennie. Dodatkowo trzy przyciski dotykowe (wstecz, menu, lupa) z irytującą wibracją, którą na szczęście można wyłączyć. Wejście na słuchawki (u góry) i na USB (na dole).
- Bateria – w moim przeciętnym użytkowaniu wytrzymuje 2 dni. Jeśli natomiast dużo serfuję w sieci, przeważnie już po południu bateria jest na wyczerpaniu. W trybie samolotowym i minimalnym użytkowaniu – szok, bateria trzymała prawie tydzień. Najwięcej baterii zużywa oczywiście wyświetlacz, na drugim miejscu WiFi, następnie dane komórkowe i GPS. GPS jest bardzo oszczędny, za co duży plus (majaczą mi w pamięci przygody z pewnym Samsungiem, który po włączeniu GPS wysiadał po dwóch godzinach).
Reasumując – jest to telefon z niższej półki, jednakże internety nie myliły się: cena jest adekwatną do jakości. Ogromnym plusem jest funkcja nawigacji: GPS i mapy. Nieco gorzej sprawuje się funkcja „smartfonu” – aplikacje ładują się dość długo, ich ilość jest ograniczona, pamięć wbudowana jest mała, a karta nie zawsze działa tak, jak by się tego oczekiwało.
Telefon idealny dla kogoś, kto przemieszcza się, zależy mu na nawigacji i epizodycznym dostępie do sieci w celu szybkiego sprawdzenia informacji czy dostępu do pakietu biurowego. Nie wywoła raczej efektu „wow” u przeciętnego nastolatka, który oczekuje machiny do gier i buszowania w mediach społecznościowych.